poniedziałek, 28 marca 2016

Święta!
Jedni lubią...inni nie lubią świąt. i to z różnych przyczyn.
Dla mnie najważniejszy jest spokój i to, co najistotniejsze w świętowaniu.
Doświadczenie bliskości Boga.
Jakie ma znaczenie, czy umyłaś okna, czy uprasowałaś obrus, czy ugotowałaś i upiekłaś pyszności, których i tak nie zdołasz zjeść przez 2 dni? Po co to wszystko? Taka gonitwa? Wyścigi? Po prostu wariactwo. Cóż nam pozostaje  z tych świąt? Kolorowe pisanki? Kurczaczki i króliczki?

Na święta uciekłam w Bieszczady.
Nic nie muszę.
Tu świat żyje innym rytmem.
Ludzie są pogodniejsi choć życie mają ciężkie.
Słuchałam bieszczadzkich ballad wyśpiewywanych przez Zakapiorów, Wędrowałam po szlakach Bieszczadu rozpoznając tropy mieszkających tu zwierząt, podziwiając piękno budzącej się do życia przyrody.
Przypomniałam sobie słowa piosenki śpiewanej dawno w dzieciństwie- "zatrzymaj się na chwilę"
https://www.youtube.com/watch?v=rN0UodbFMsc




Jako zielarka zwracam uwagę na to, co "w trawie piszczy". Zbieram potrzebne mi zioła. Zaraz je przetwarzam. Jadąc poza miejsce zamieszkania zawsze zabieram ze sobą podstawowy sprzęt- tak "na wszelki wypadek"
Korzystając z darów przyrody zgromadziłam już zapas podbiału i śledziennicy.
Wykonałam też nalewkę śnieżyczkową.
Będę tu jeszcze  dwa tygodnie. Rozglądam się dalej, wypoczywam i zbieram siły na nowy sezon.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz